Czy wiecie, że Gizela nie tylko tworzy rękodzieło?
Ona także pisze wiersze! Poniżej te, które na X Juwenaliach otrzymały wyróżnienie.
Gizela Czyż 2015
Listopadowe rozmyślania emerytki
Jesteś młoda – patrzysz w lustra,
tu za mało, tu za tłusta.
Włosy się nie układają,
jakiś kiepski kolor mają.
Nogi w udach mam za grube,
stopy chyba ciut za długie,
ucho trochę mi odstaje,
brwi za jasne, oko małe.
Piegi liczne mam na nosie
(chłopcom nie podoba to się).
Rozmiar mam 36
– to naprawdę trudno znieść.
Widzisz w sobie same wady,
wszystko jest tu do poprawy.
Niska jest samoocena,
z roku na rok to się zmienia.
Aż dopiero blisko setki
wypiękniały te usterki.
Chcę mieć teraz tamte wady,
grubsze nogi, ciut nadwagi.
Nogi miałam przecież zgrabne,
włosy piękne i powabne.
Duże oczy, małe uszy,
i brak uwag co do tuszy.
Przedtem to ja byłam miss,
nie bolało wtedy nic!
Mogłam tańczyć, biegać, skakać,
nie musiałam z bólu płakać.
Co ja wtedy wymyślałam,
gdzie ja oczy wtedy miałam.
To, co kiedyś przeszkadzało,
teraz by mi się przydało.
Tamta młodość, tamte lata,
tamte wady, piękno świata.
Wszystko przyjmę dziś z pokorą,
żeby tylko nie być chorą,
nie być chorą, nie być starą,
no i w przyszłość patrzeć z wiarą.
Gizela Czyż 1979
SZPITAL WOJEWÓDZKI
Kilka w Toruniu mamy szpitali,
ten na Bielanach to każdy chwali,
bo szpital stoi w malutkim lasku,
cały spowity w słonecznym blasku.
Choć taki ładny i całkiem nowy,
lepiej, gdy człowiek jest jednak zdrowy.
Ale z tym zdrowiem to różnie bywa,
czasem bez ZOZ-u się nie obywa.
Więc, gdy już człeka zmorzy choróbsko,
musi w szpitalu położyć dupsko.
Wcale to nie jest łatwe i proste,
za drzwi szpitalne trudny jest dostęp.
Myśli ktoś może, że nie mam racji,
że tu nie może być biurokracji.
Na izbie przyjęć pacjent już znika,
lekarz dyżurny w roli celnika.
Z czym pan przyjechał, co pana boli,
czy pan naprawdę, aby jest chory?
Chyba, że zawał – to na sygnale
podjadą prawie pod samą salę.
Gdy już orzekli, że nie udajesz,
to masz w kieszeni wizę na salę
i w zależności, na co chorujesz,
na taki oddział pomaszerujesz.
Myśmy to szczęście ogromne miały
– na neurologii wylądowały!
Tu różne można spotkać przypadki,
tu leżą dzieci, podlotki, babki.
Na drzwiach napisy są różnorakie:
brudownik, lekarz bądź ordynator,
kilka sal chorych na długim holu,
punkt pielęgniarek tuż przy „przedszkolu.”
Sztab pielęgniarek nad nami czuwa,
lista lekarzy jest też dość długa.
Sam ordynator. Matyjek Jerzy,
tak leczy chorych, jak się należy.
Czwórka to sala jest młodzieżowa,
od pasa w górę każda jest zdrowa.
Tu leży Zosia, Jadzia, Tereska,
spod materaca wystaje deska.
Dla tych, co nie są zorientowani:
deska o dysku świadczy u pani.
Dwa razy dziennie chodzi wizyta,
o zdrowie chorych pan doktor pyta.
Czy umie pani na palcach chodzić,
a umie pani kółeczka wodzić?
Znowu decyzja rano zapada:
dziś dla Czyżowej ósma blokada!
Cóż za uczucie ogarnia duszę
znów na lekarza wypiąć się muszę.
Kiedy ci gnatki już wymacali,
wbiją igiełkę – gdzieś na pięć cali.
Koniec zabiegu, podciągnij gatki,
wracaj na salę, popij herbatki
Brzęczy już z dala talerzy kupa,
znowu dziś będzie „o niczym” zupa.
Znane są tylko w kuchniach szpitalnych
ekstra przepisy sztuk kulinarnych.
Na próżno pacjent przepisu szuka
jak jajecznicę zrobić ze zbuka
W środę, w niedzielę są odwiedziny,
przy łóżkach chorych stają rodziny
Mąż wciąż zadaje trudne pytanie:
kiedy do domu wracasz kochanie?
Bądź mężu drogi trochę cierpliwy,
bo dysk w leczeniu jest uciążliwy
Publikacja 02 listopada 2017