I kto to widział? Ja nie.

W ostatnich dniach sierpnia zobaczyliśmy oryginalny kawałek Polski – Polesie Lubelskie. Wystarczyło pojechać na wycieczkę organizowaną przez sekcję turystyki polskiej i zagranicznej, aby odkryć krainę, która pod wieloma względami może zadziwić nawet najwytrawniejszych globtroterów. Szlak wiódł śladami unitów, Sapiechów, Kraszewskiego i Potockich. Nawet nazwy wsi i miejscowości zaskakują. Czy ktoś z nas wcześniej słyszał o Kostomłotach? Wieś cicha i spokojna, ludzi prawie nie widać, ale jest za to piękna, niewielka, drewniana świątynia unicka, która była świadkiem wielu walk i ofiar ludzi, walczących o zjednoczenie kościoła chrześcijańskiego.

                 Polesie 1


Świątynia przetrwała, a parafia, która może być symbolem i pramatką – jak mówią niektórzy – Unii Europejskiej, liczy 146 wiernych. Dodam, że są w jej wnętrzu ślady obrzędu zarówno religii rzymsko-katolickiej jak wschodnio-katolickiej oraz prawosławnej. To było nasze pierwsze zderzenie z kulturą i architekturą wschodniej Polski.

                 Polesie 1a

Po południu dotarliśmy do następnej, dużo większej (dawniej była miastem) wsi nadbużańskiej, a mianowicie do Kodnia. Czysto i kolorowo, a my w pięknym nowym ośrodku wypoczynkowym, w lesie na brzegu rzeki Bug,

 
                 ,Polesie 2

której drugi brzeg to już Białoruś. Jeszcze tego dnia oglądaliśmy w Jabłecznej niezwykłej urody Monastyr Św. Onufrego, a wieczorem biesiadowaliśmy przy ognisku. 
Drugiego dnia wycieczki oglądaliśmy w tymże Kodniu rezydencję, park i ruiny zamku Sapiechów oraz oryginalną kalwarię z rzeźbami Niewiadonskiego.

                  Polesie 3

Usłyszeliśmy też kawałek burzliwych losów jednego z przedstawicieli tego wielkiego rodu. Wczesnym popołudniem udaliśmy się w drogę. Zwiedziliśmy piękny dwór wraz z ogrodem w Romanowie, gdzie wychowywał się u swojej ukochanej babki Józef Ignacy Kraszewski. Pani kustosz pamiątek po wielkim pisarzu opowiadała nam o autorze „Starej baśni” z taką pasją i znawstwem, że zapomnieliśmy o współczesności.

Kolejny etap wycieczki wiódł do Radzynia Podlaskiego. Tam stoi niewzruszenie ogromny, przypominający największe pałace na świecie, pałac otoczony parkiem, a obok oranżeria Potockich. Szkoda tylko, że coraz bardziej pustoszeje, bo użytkownicy i władze nie mają pieniędzy na kompletne odrestaurowanie tego kolosa – świadectwa dawnych dziejów. Prace renowacyjne są prowadzone stopniowo na zewnątrz.
W drodze powrotnej wielbiciele serialu „Ranczo” mieli niespodziankę. Wpadliśmy bowiem na chwilę do wsi, w której kręcone są zdjęcia do tego filmu. Mieliśmy okazję przysiąść na słynnej ławeczce przed sklepem, która jest świadkiem wielu zabawnych dialogów bohaterów tego serialu.
 
Polska jest piękna, zaskakująco piękna! 
KK
Publikacja 5 października 2015