Co robi poeta? Jak to co, pisze wiersze. A poeta – senior?
Próbę odpowiedzi na to pytanie, oczywiście subiektywnie, z własnego punktu widzenia podjęła Anna Gabor, aktywna członkini sekcji poetyckiej naszego Uniwersytetu
„Co robi poeta trzeciego wieku podczas pandemii wirusa Covid-19”.
Nawet nie stawiam znaku zapytania, bo to jest pytanie retoryczne. Albo nie odpowie nikt, albo odpowiedzi będzie więcej niż poetów, bo mowa o osobach wrażliwych, wyczulonych na piękno i współczujących cierpiącym bliźnim.
Po pierwsze staramy się żyć, jak wszyscy, bo żyjemy w wielkim tłumie ludzi zagrożonych tym samym groźnym wirusem. Czekaliśmy na maseczki, szyliśmy maseczki, chodzimy w maseczkach. Boimy się wychodzić z domu. Spirytusu używamy do dezynfekcji zamiast do nalewek z sezonowych owoców. Chleb pieczemy w domu. Telefonu używamy częściej niż zwykle do łączności, do utrwalenia i przekazania najbliższym różnych sytuacji. Pogrzeby, msze święte i inne uroczystości przeżywamy korzystając z komputera, śledząc je na różnych stronach. Teraz czekamy na szczepionki, które mają ocalić tych, którzy jeszcze nie umarli.
Tymczasem – jedni piszą wiersze, drudzy, na zmianę, piszą i malują obrazy, jeszcze inni wydają tomiki swoich wierszy. Czasami trafi się jakiś zdalny konkurs poetycki albo fotograficzny i uda się coś wygrać. Marysiu, Tadeuszu gratuluję *.
Ja się mogę pochwalić nagrodzonym zdjęciem pt. „Wiosna 2020”.
Komunikacja między nami jest słaba, więc nie o wszystkich wszystko wiemy, ale mam nadzieję, że kiedyś, może, jak się uda i komu się uda i jak się za bardzo nie zestarzejemy, to spotkamy się w największej sali naszego Uniwersytetu na wielkiej gali „ozdrowieńców i zachowańców”.
Jeszcze innym zajęciem przynoszącym dużo frajdy jest rozmnażanie kwiatków i przekazywanie młodych sadzonek na licytację Fundacji „Siepomaga”, gdzie dochód przeznaczony jest na chore dzieci. Poeci i malarze biorą udział w tych akcjach. Chodzi o to, żeby się nie zasiedzieć i nie zgnuśnieć w domu. A po każdej złej wiadomości o chorobie lub śmierci kogoś bliskiego, co robi poeta? Pisze… pisze, żeby wylać żal, całe litry żalu.
Dobre słowo
Zła wiadomość, złe wyniki
świat zawalił się na głowę.
Siedzisz w mysiej dziurze, cicho, ciemno
tysiąc myśli, bunt, pretensja,
ucieczka od dziś i od jutra.
Nagle telefon
– nie ma mnie!!!
znów telefon
– nie ma mnie i jeszcze raz mnie nie ma!
Wreszcie docierają słowa: będzie dobrze
może i będzie kiedyś, jakoś, ale czy dobrze
potem dobre rady:
ustal priorytet zmartwień, uporządkuj myśli
czy myśli można uporządkować?
czy można mieć władzę nad nimi?
jak je zebrać, posortować?
czy można teraz myśleć myślami przyszłymi,
które będą za rok, dwa, pięć i dziesięć lat?
czy straszne Dziś można przeżywać
jakby się zdarzyło kiedyś?
nieobecne Dziś by mniej bolało.
Znów ktoś dzwoni, życzliwy czy ciekawy?
czy dlatego, że wypada zadzwonić?
co u was słychać, nie bądźcie smutni.
o – nie, jest nam bardzo wesoło
a co robimy?
Nic ciekawego, jeszcze żyjemy.
Może i takie telefony są dobre
gorzej
jakby nawet pies z kulawą nogą nie zadzwonił.
Człowiek ma taką dziwną naturę,
że zadowolony jest tylko z tego,
co wymyśli i zrobi sam.
Inicjatywy bliźniego
choćby najżyczliwsze
oceniamy krytycznie.
Ale gdyby nie one,
bylibyśmy samotni z milczącym telefonem
jak ten pies z kulawą nogą, któremu nawet nie merda ogon.
Więc jednak dziękuję za przeraźliwy głos dzwonka,
szczekanie psa i widok merdającego ogonka.
Poeta pisze, żeby po wylaniu żalu, wlać trochę nadziei. Pisze, żeby bliskim osobom dodać otuchy. Po każdym smutku, po każdej walce, przychodzi z czasem równowaga, uspokojenie i budowanie nowego. I wtedy dzieli się tym, co ma:
Prezent
Najpiękniejszy prezent
to jest ten ulotny
nie praktyczny
nie fizyczny
to CZAS,
którego nie weźmiesz w ręce
a przyniesiesz, przekażesz
ofiarujesz w podzięce.
Co jeszcze robi poeta? Nie mówiąc nic, nikomu, zaczyna zdradzać polską poezję i nieśmiało wchodzi w twórczość japońską. Pozornie bardzo prosta sprawa, bo takie haiku ma raptem 3 wersy i 17 sylab. Ale ten krótki utwór musi mieć głęboki sens. Zaczęłam od braterstwa polsko – japońskiego:
*
wiśnia i wierzba
miłość i melancholia
– nasze ojczyzny
Potem coś o świętach Bożego Narodzenia:
*
świat Boga wita
i na kolana pada
cynamon sypie
Koronawirus w natarciu:
*
zamaskowani
letni szpiedzy cichaczem
– szpitale pełne
*
rozmowy w chmurach:
zamawiam schab z kapustą
– latem nie stygnie
Bardziej rozwinięty gatunek stanowią waki – 5 wersów:
*
namiot modlitwy
rozmowa z Bogiem trwa
– ból już oddany
delikatny wir ciepła
to fala przebaczenia
*
daj mi zobaczyć
Boże, pokaż mi prawdę
– daj mi uwierzyć
Tomaszowe dotknięcie
dziś znów potrzebne światu
Na koniec chciałabym ofiarować kwiatek, każdemu, bez względu na to, czy jest w trzecim wieku, czy jeszcze nie. Miejmy nadzieję, że kiedyś pandemia się skończy, a róże będą bez kolców.
Róża
Różo nie wspaniała
i w pączku i w rozkwicie
dajesz obietnice
zapachem zniewalasz
uścisk ciebie
do krwi kaleczy
nogę masz kolczastą
czemu jej nie golisz?
czy się ostrza boisz?
* Maria Domarecka, Tadeusz Paprzycki, info w zakładce sekcja poetycka
Publikacja 8 stycznia 2021